sobota, 19 stycznia 2019

najjedyńszy

Pewnego ranka Tygrysek wpadł na pudło z różnościami. Wśród nich było złote serduszko, z tych co kryją w sobie serca tęsknoty. Uradowany Tygrysek brykał ze szczęścia próbując otworzyć rodzinną pamiątkę, by zobaczyć jaką tajemnicę w sobie kryje. Twarz mamy, taty, siostry, brata, wujka czy też cioci? Niestety po otwarciu jego oczom ukazała się połyskująca pustka. „Jak to? – zapytał zdziwiony Tygrysek – A gdzie moja rodzina?” „Może powinieneś napisać do nich list i zaprosić ich do siebie?” – zasugerowało Maleństwo. Tygrysek uznał propozycję za fantastyczną i natychmiast zabrał się do pisania. Następnie wraz z Maleństwem wrzucili list do skrzynki, a wiatr poniósł przesyłkę w świat szeroki. Mijały tygodnie a odpowiedź nie nadchodziła. Zasmucony Tygrysek wciąż rozmyślał o tym kim jest jego rodzina? Jak się ma? Jak wygląda? „Jestem na tym świecie całkiem sam! – powtarzał nieustannie – Tak bym chciał poznać dziesiątki takich jak ja!” Maleństwo, starając się pocieszyć przyjaciela powiedziało: „A nie wydaje Ci się, że fajnie jest być jedynym takim, wyjątkowym i najjedyńszym?” Tygrysek zasmucony nie odpowiedział  i wrócił do swojej samotni, wciąż rozmyślając o tych nieznanych krewnych. Tymczasem Maleństwo wróciło do domu i rozpoczęło trening tygryskowych skoków. „Co się tu dzieje?” – zapytała mama Kangurzyca. „Nic takiego mamo. Ćwiczę super tygrysowy taniec. Chciałbym rozweselić Tygryska. Jest taki samotny. Tak bardzo chciałby poznać swoją rodzinę. A ja chciałbym mieć brata takiego samego jak on, wiesz.” Mama Kangurzyca chwyciła swojego synka na ręce i kładąc go do łóżka tak powiedziała: „Kochanie, a po co Ci braciszek taki sam jak Tygrysek skoro masz Tygryska takiego samego jak Tygrysek? Poza tym Tygrysek wcale nie jest samotny, ma nas. My jesteśmy jego rodziną, bo go kochamy”…
 
W niedzielny poranek cała nasza trójka zaległa na kanapie i zapatrywaliśmy się w milczeniu w ponadczasową bajkę naszego pokolenia. Tym razem do Stumilowego Lasu wkradła się samotność oraz potrzeba odnalezienia swoich korzeni przez Tygryska. Wyprawa w ich poszukiwaniu zakończyła się dla niego ogromnym rozczarowaniem. Jednak miłość najbliższych, chociaż biologicznie obcych, okazała się nieocenionym lekiem…
Wielkimi krokami zbliża się chwila kiedy i w naszym domu zapadnie pytanie Skąd ja się wziąłem? Nie boję się tej chwili. Z naiwnością Kubusia odpowiem, że z serca. Z miłości. Tej najjedyńszej. W końcu my jesteśmy Twoją rodziną, bo Cię kochamy…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz